Zgodnie z przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych, wszelkie prawa do wszystkich fotografii
oraz tekstu są własnością autora.
Kopiowanie, powielanie, przetwarzanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie jest surowo zabronione.
Wszystkie komentarze, które nie spełniają norm obycia kulturalnego i autorki bloga będą usuwane
mamaczytata.pl: Mamcia czy Tatulcio?

Nasze 12 cudnych miesięcy

piątek, 31 października 2008

Niziutko


dziś był super dzionek
po raz pierwszy wyraźna oznaka nadchodzącego porodu
jestem niedowiarkiem, tym bardziej, ze nie widzę swojego brzusia i cięzko mi ocenić, ale od czego jest aparat i program do zdjęć?
porównałam więć 2 zdjatka, róznica między nimi 9 dni
efekt:?
jak widac na załączonych fotkach
brzuś i słodka zawartość znacznie się obnizyła
no teraz to juz z górki
tylko czekać na skurcze, odejście wód itp.
dziś jest dzień dobrych wiadomości:
2 porody: Ania- kolezanka z pracy
i Viola- blogowa przyjaciółka, w dniu rocznicy ślubu, rewelacja, podwójnie szczęśliwa data
(po cichu liczyłam, ze tez w dniu rocznicy nastąpi Nasze Szczęście)
oraz wiadomość o skutecznych odwiedzinkach bociana
przypomniałam sobie jak się czułam gdy my sie dowiedzieliśmy i jak chciałam wykrzyczeć to całemu światu, uczucie nie do zapomnienia, szczęście, które przepełnia serduszko
Posted by Picasa

czwartek, 30 października 2008

niepewność

Nowa fryzurka...nowa wersja fryzurki.
NIc nie poprawia humoru jak upiększanie siebie.
Zwłaszcza gdy w zyciu przyszłej mamusi gości niepewność.
Najgorsze są chwile gdy myślimy, że dziecku coś zagraża. Gdy czekamy na wyniki jak na wyrok, pomimo, że nie jest tak źle. Niepokój zagłębia swoje pazurska w serce, wyrywając zdrowy rozsądek. Wymyślamy sobie wtedy najgorsze scenariusze, wyobrażamy sobie wszystko co złe. Nie wiem czy to jest objaw tz. "polskości" czy instynktu macierzyńskiego. Zostanie to już dla mnie zagadką. Byłam wczoraj na wizycie u położnej. Badnie jak zawsze ale... podwyższone ciśnienie, lekkie bóle głowy, podpuchnięte dłonie i twarzyczka, leukocyty w moczu i już gotowa diagnoza w głowie przyszłej mamusi. Położna oczywiście sprawdzić musi wszystko, więc szybciutko na pobieranie krwi...a tam kolejka, numerek 60, a na tablicy dopiero 8, godzinka z głowy. Przynajmniej spotkałam koleżankę z pracy, starszą już kobietę, która podeszła i porozmawiałyśmy chwilkę. Jakoś czas przeleciał. Pielęgniarka oczywiście długo żyłki szukała i wbiła się jakoś tak z boku ręki a dziś siniol jak malowanie. I oczekiwanie na wyniki. 6 godzin, 6 dłuuuugich godzin. Muszę tu podziękować pewnej ważnej osóbce. Ela dzięki za pociechę i że nie dałaś mi zwariować. Anioł jesteś.
Doczekałam się chwili telefonu...zajęte było długo ale dodzwoniłam się w końcu i te cudowne słowa...wszystko wygląda w porządku, nie ma się czym martwić. No to sie już nie martwię i cieszę z mojego brzucholka, może mina tego nie wyraża ale było rano, jak robiłam to zdjęcie. Jeszcze chyba spałam, ale nie o mnie tu chodzi a o brzusio i tą cudowna istotkę, która tam zamieszkuje. Niedługo zmieni adres i liczę każdy dzień. Tak mało ich zostało.Ciężko będzie przyzwyczaić się do płaskiego brzusia. Ale na razie, to moja najpiękniejsza część ciałka. Cudowna górka, którą często nawiedzają trzęsienia.


niedziela, 26 października 2008


Dzisiaj mamy Wielkie Święto
Znaczy święto jest jutro ale z przyczyn od nas niezależnych świętowaliśmy dzisiaj.
W rok po ślubowaniu sobie miłości
W rok po cudownym weselu
W rok jak zostałam Jego Żoną
W rok jak On został moim Mężem
W rok jak patrzyłam w Jego oczy gdy tańczyliśmy pierwszy taniec, do cudownej piosenki. Przetańczyć z Tobą chcę całą noc. Całe życie
Partnerzy do tańca na całe życie
Nie ma innego, który by pasował do mnie jak On. W Jego ramionach chcę być zawsze.
Kolacja była wyśmienita
Kaczka z pieczareczkami i kuleczki ziemniaczane. Pycha. Paluszki lizać. Z miłością przygotowane, i jak wiadomo przez żołądek do serca.
A potem powspominaliśmy oglądając dvd ślubne. I tak jakby to działo się wczoraj. Pamiętaliśmy wszystko. Każdego Gościa weselnego, I do dziś jesteśmy wdzięczni wszystkim, którzy przybyli by tą uroczystość uswietnić swoją osobą.

Pamiętamy naszą przysięgę
Wsztystkie jej słowa
i uczucie jakie towrzyszyło wypowiadaniu Przysięgi
To wzruszenie i łamiący się głos
Tak starałam się aby mówić łagodnie, ból gardła i chrypka w dniu ślubu. Coś okropnego ale dałam radę i wiele osób powiedziało potem,że miałąm bardzo fajną barwę głosu. Wiadomo dlaczego:)
Och było cudownie, nie wyobrażam sobie innego przyjęcia z innymi gośćmi, nie zmieniłabym nic, poza jedną rzeczą. NIe było wystarczająco czasu na rozmowę z każdym Gościem. Choć staraliśmy się bardzo.
Było wiele osób, które właśnie dzięki nam mogły spotkać się, dawno nie widziana część rodziny mogła spotkać się z inną częścią. No i nawiązanie cudownej przyjaźni. Gosia cudownie było Cię spotkać i poznać. Jesteś wielka.
To tyle na dziś, bo zmęczeni jesteśmy z Dzidziolkiem, chyba trociku było za dużo

Posted by Picasa

niedziela, 19 października 2008

pokoik

Powolutku, małymi kroczkami, urządzamy kącik dla maluszka. Łóżeczko już dawno zakupione, pościel czeka na lokatora, nawet Misiek siedzi w kącie łóżeczka i czeka z niecierpliwością. A co z dekoracją?




No właśnie, postanowiliśmy coś z tym zrobić. I w ten sposób w naszej sypialni pojawił się Kubuś Puchatek z Przyjaciółmi. Mamy nadzieję, że nasz Dzidziolek polubi ich tak jak my lubimy tego fajnego Miśka. Będzie nasze Maleństwo spało i śniło o bajkowym świecie. O tym jak podjada Puchatkowi miodek, jak bryka z Tygryskiem i jak szuka ogona Osiołka. Bardzo żałujemy, że nie możemy zrobić calego pokoiku, a tylko kącik, ale może następne mieszkanko będzie większe??Na razie jesteśmy zadowloneni z tego co mamy, nie jest źle. Nie możemy narzekać. Mieszkanko fajne, i okolica piękna, fajni sąsiedzi. A i do sklepu blisko, do kościoła.

Znów odbiegam...ale chyba ciąża ma to do siebie. Dziś już jest 37 tydzień. Jeszcze 3 tygodnie, i będę tulić Moje Maleństwo. Będę mogła zobaczyć jak wygląda, jakie ma oczka, włoski. Czy jest podobny do mnie czy do Jedynego? Czy jest zdrowe? Mam tyle pytań, które na razie pozostaja bez odpowiedzi. Każdy dzionek jest dla mnie wyzwaniem. I każdego dnia czekam z utęsknieniem, im bliżej tym dalej. Już nawet nie pamietam jak to jest nie być w ciąży. Przyzwyczaiłam się do mojej piłeczki, i jak mi smutno to ulgę dużą sprawia mi świadomość,że ta moja piłeczka jest tak bliziutko. Pod moim serduszkiem, gdzie jej najlepiej na świecie. Ale juz niedługo. Czuję to. Nawet juz spacerki nie są dla mnie wskazane, o zakupach w centrum nie wspomnę:) W niedzielę byłam chyba na najdłuzszych zakupach w życiu. Jeden sklep, jeden zakup cudownego stanika do karmienia i ... powrót do domku, skurcze sie zaczęły. Strach. Przerażenie i ból. I zakaz od Jedynego na zakupki i wychodzenie z domku bez niego. Mój Kochany dba o mnie jak może

środa, 15 października 2008

szok

Jestem w szoku
Bardzo dużym szoku. Moja koleżanka forumowa została mamusią, a termin miała na 2-go listopada. Karolinka bardzo się pospieszyła. A ja jestem w szoku.Nawet torby nie mam spakowanej w razie czego.
Byłam na wizycie u położnej,wracam do domku,loguję się na kochane forum Wizażowe... a tu niespodzianka, jedna z nas już w wersji podwójnej. A tu jeszcze dwa tygodnie. Dowodzi to tezie,że nigdy nic nie wiadomo, i nie można być pewnym wszystkiego. Pomijam kilka skurczy dziś w nocy i teleaptyczne przeczucie Śubnego o tej samej godzinie. Wydawało mu się,że zadzwoniłam do jego pracy. Niezły zbieg okoliczności. Wracając do tematu. Zadziwiająca jest Matka Natura. Wszytko ma swój czas i miejsce. Nam przychodzi tylko dostosowac się i cieszyć. Czasem nie jest to łatwe. Czekamy na to nasze szczęście i gryziemy pazury z niecierpliwości. Myślałam,że im bliżej tym będzie łatwiej ale myliłam się. Zszokowana dzisiejszą wiadomością zaczęłam się zastanawiać czy jstem już gotowa. czy dam radę.
Mamy już prawie całą wyprawkę, gdzie dziękuję moim przyjaciółkom i koleżankom z pracy z prześliczne cudeńka. I jeszcze moje kochane babcie-sąsiadeczki jak je nazywamy ze Ślubnym,które obdarowały nas własnoręcznie zrobionymi sweterkami dla maluszka. Nawet nie wiedziałam ,że mam tyle osób, które dobrze mi życzą. Pomijając te, które nie są szczere i życzliwe i nawet nie zapytają jak się czuję widząc mnie i przechodząc ze zdawkowym "Cześć" na ustach.No cóż nie zabiegam o względy i nigdy nie będę.Mam swoich przyjaciół, i ukochane osoby, nie potrzebuje "Tych Innych", radzę sobie bez nich i świat się nie zawali jak i ja będę mieć ich gdzieś daleko w poważaniu. Choć szkoda troszkę ale jak widzę, że ktos nie chce ze mna rozmawiać i tylko się wita wycofuję się. Czasem warto dać szansę. Czasem są z tego piękne przyjaźnie. Ale nikogo nie zmusimy do rozmowy z nami. Brakuje mi tutaj osób mi bliskich i tęsknię za bliskimi. Wiem, ze są osoby, z którymi napewno znalazłabym jakąś nić porozumienia, coś co nas połączy i pozwoli nam spędzić choć chwilkę ze sobą.
Dość tych smutasków...idę spakować tą moja torbę, bo się jeszcze okaże,że torba za mała a Dzidziuś dziś rozrabia szalenie. Chyba robi podchody i próby, którędy do wyjścia najlepiej.Dobrze, by były to tylko próby przed próbą generalną, którą mam nadzieję przeżyje dopiero za 2 tygodnie

poniedziałek, 13 października 2008

:(

No i doigrałam się
koniec ciąży a ja mam zatrucie pokarmowe.Tak się kończy gdy łapiemy się za gorącą pizze, własnej roboty.Która tak ślicznie pachnie, i tak długo się czekało aby się upiekła.
A potem można już tylko leżeć i czekać aż mdłości przejdą.
Ale to doświadczenie,jak się okazało było przydatne.Wiedziałam,że mój Kochany Mąż jest cudowny, ale gdy są właśnie takie chwile, gdy ja leżę i nie mogę zająć się domkiem to On zrobi wszytsko by mi ulżyć w cierpieniu. Że zrobi pyszny obiadek, niestety tylko powąchać mogłam,ja niestety dostałam rosołek.Rosołek,który zrobił własnoręcznie, był przepyszny,troszkę za słony ale i tak lepszego nie jadłam nigdy.Wiadomo, robiony z sercem.
Szkoda mi Naszego Maleństwa, bo biedne musiało słuchać jak mamusine kiszeczki szaleją, a i Ono nie dostaje ulubionych rzeczy do jedzenia.Ulubionych chyba bardziej przez mamę niż przez Dziecko...ale wmawiam sobie,że to Ono lubi:)
Sobotni dzionek był bardzo stresowy, mało ruchów, cisza i spokój Bobaska. A ja zmartwiona i zestresowana, co rusz pukałam w brzusio i budziłam to Biedactwo.Zła mamusia.
I mój Mąż
też zaniepokojony losem Dzidziusia.Nic nie mówił, ale widziałam.W oczach strach.Nie musiał nic mówić.A potem ta ulga gdy Maluszek zaczynał się ruszać. Oboje byliśmy szczęśliwi gdy Dzidziolek ruszył się na sekundkę, po to by nam dać znać, kochani rodzice,jest dobrze ale jestem zmęczony.I moje Kochanie, dzielące mój stres.
Kocham tego mojego Wielkoludka za to właśnie spojrzenie, które mówi: wiem Kochanie,rozumiem.Jestem przy Tobie.

wtorek, 7 października 2008

mała rocznica



Dziś mamy małą rocznicę.
Dwa lata temu zostałam poproszona przez moje Kochanie ... o rękę.
Była sobota. Śliczny jesienny dzień
Postanowiliśmy więc, że pójdziemy na obiadek do fajnej restauracji i przy okazji chcieliśmy się pożegnać z naszą znajomą, która wtedy wracała do Polski. Tak ja myślałam.
Nie wiedziałam czemu Kochanie taki zdenerwowany i coś kombinuje przy bagażniku naszego autka, ale cóż każdy może sobie grzebać w bagażniku, jak się okazało później, przekładał pierścionek z plecaka do kieszeni.
Jedliśmy sobie spokojnie, Gosia chwilkę rozmawiała z nami, pożegnaliśmy się...
nagle Kochanie wyciągnął coś z kieszeni
było to pudełko z prześlicznym pierścionkiem zaręczynowym
zaskoczył mnie
odebrało mi głos
Jemu też
jakoś wypowiedział te cudowne słowa

CZY ZOSTANIESZ MOJĄ ŻONĄ?

piękne słowa na, które czeka każda zakochana kobieta




czyż nie jest piękny?

taki jak ja

oryginalny, i ma coś w sobie



piątek, 3 października 2008



Moje ciało się zmieniło...
Urosła mi prześliczna piłeczka,na którą mogłabym patrzeć i patrzeć.Opowiadać bajeczki i wyobrażać jak to będzie.
Moje życie się zmieniło...
Wyzwaniem jest każdy dzień,założenie butów gdy idę na spacer,wejście po schodach.
Gdy siędzę sobie Maleństwo daje znak,że już wystarczy,że muszę inaczej:)
Zostało mi kilka tygodni...
Z nostalgią wspominam gdy dowiedziałam się,że będziemy mieli dzidziusia.Gdy zobaczyliśmy kreseczki po długim oczekiwaniu,całe 10 minut,wieczność...
Pamiętam,że to było w przededniu Dnia Kobiet i poczułam się jak prawdziwa kobieta.Meżulo kupił przepiekne róże.Powiedział,że to na Dzień Kobiet,nie na pocieszenie.Było mi wtedy tak przykro,bo test nie wyszedł tak jak oczekiwaliśmy, ale po prostu za krótko czekaliśmy wtedy.Niecierpliwi byliśmy.
Okazało się wtedy...tego wieczorka...
Będziemy rodzicami,a te róże były jak znalazł.Płakałam wtedy długo,ze szczęścia.To był magiczny wieczór.
Mam dziś czas na wspominanie,Mężulo postanowił pójść na nadgodziny a ja samiuśka w domku.Oglądam stare zdjęcia,i wiem,że nic juz nie będzie takie samo.Ale się nostalgiczna zrobiłam.
Dość...
Nniedługo nasza rocznica ślubu.Za niecały miesiąc.
Nie spędzimy jej tylko we dwoje.że nie będzie winka,które leży i czeka na tą okazję,winka ze specjalnej butelki od specjalnej osoby na specjalna okazję.Ale nie żałuję.Bo będzie coś lepszego.
Będzie fajnie.

czwartek, 2 października 2008

Poradnik "Co nieco"

Cudowny poradnik i filmiki dla rodziców.Pomocny bardzo

tatus i dziecko

Pojawienie się dziecka to prawdziwa rewolucja w życiu mężczyzny. Ale w przeciwieństwie do innych rewolucji ta nie burzy, lecz buduje
kochać
To chcieć czynić drugiego wolnym, a nie uwodzić go, to uwolnić go z jego więzów, jeśli pozostawał więźniem,
Aby on także mógł powiedzieć: "kocham ciebie", nie będąc do tego zmuszonym nieposkromionymi pragnieniami.
Kochać to wejść do drugiego, jeśli otwiera tobie bramy swego tajemniczego ogrodu, po drugiej stronie okrężnych dróg, kwiatów i owoców zrywanych na skarpie,
Tam, gdzie zadziwiony potrafisz wyksztusić: to "ty", moje kochanie, ty jesteś moją jedyną...
Kochać to chcieć ze wszystkich sił dobra drugiej osoby nawet z pominięciem siebie, to czynić wszystko, by ona wzrastała i rozwijała się
Stając się z każdym dniem człowiekiem jakim być powinna a nie takim, jakiego chciałbyś ukształtować według swoich marzeń.
Kochać to ofiarować swoje ciało, a nie zabierać ciała drugiej osoby, lecz przyjąć je gdy daje siebie, To skoncentrować siebie i wzbogacić, aby ofiarować ukochanej całe swoje życie skupione w ramionach twojego "ja", co znaczy więcej niż tysiące pieszczot i szalonych uścisków,
Kochać to ofiarować siebie drugiej osobie, nawet jeśli ona przez moment się wzbrania
To dawać nie licząc tego, co inny ci daje, płacąc bardzo drogo, nie domagając się zwrotu.
Największa miłość wreszcie to przebaczyć, gdy ukochana niestety odchodzi, usiłując oddać innym to, co przyrzekła tobie.
Kochać to zastawić stół, aby przy nim zasiadł twój gość i nie sądzić, że możesz obejść się bez niego, Ponieważ pozbawiony żywności, jaką on ci przynosi, na twoje świąteczne przyjęcie nie postawisz dań królewskich lecz tylko suchy chleb biedaka.
Kochać to wierzyć drugiej osobie i ufać jej, wierzyć w jej ukryte siły, w życie które posiada, jakiekolwiek byłyby kamienie do usunięcia dla wyrównania drogi.
To zdecydować się rozsądnie i odważnie wyruszyć na drogi czasu, nie na sto, tysiąc czy dziesięć tysięcy dni, ale na pielgrzymkę, która się nie skończy, bo jest pielgrzymką, która trwać będzie ZAWSZE.
Powinienem ci to powiedzieć, aby oczyścić twe marzenia, że kochać to zgodzić się na cierpienie, śmierć sobie samemu, aby żyć i ożywiać,
Ponieważ tylko ten, kto może bez bólu zapomnieć o sobie dla drugiego, może wyrzec się życia dla siebie tak, żeby nie umarło w nim cokolwiek z niego.
Kochać wreszcie to jest to wszystko, o czym powiedziano i jeszcze więcej,
Bo kochać to otworzyć się na nieskończoną MIŁOŚĆ,
to pozwolić się kochać,
być przejrzystym wobec tej MIŁOŚĆI, która zawszę w porę.
To jest, o wzniosła Przygodo, pozwolić Bogu kochać tego, którego ty w sposób wolny decydujesz się kochać!
Michael Quist

ja...my



kim jesteśmy?
sobą przesiąknięci,w sobie zakochani,sobie oddani
każdego dnia nasza miłość staje się silniejsza i mocniejsza,znamy się tak krótko a wydaje się jakbyśmy byli ze sobą od zawsze,poznalismy się niebanalnie...choć w dobie internetu chyba taka droga jest jak najbardziej normalna...połączył nas net...mieszkaliśmy blisko,nawet chodziliśmy do tego samego liceum i nigdy się nie spotkaliśmy.Wydaje się to takie dziwne.Przez kilka lat uczymy się twarzy współuczniów,zapamiętujemy je a i tak możemy przeoczyć WAŻNĄ osobę.
Drogi naszego życia są zawsze zawiłe i kręte,nie ma jednej prostej i wszystko się zdarza tak i wtedy kiedy ma się zdarzyć.Przeznaczenie,tak wzniosłe ale i tak proste zawsze nas doprowadzi na metę


Najważniejsze dla nas daty

  • pazdziernik-3 nowe ząbki
  • wrzesień-kolejne ząbki
  • sierpień Gabrielek chodzi samodzielnie
  • 07-08-2009 pierwsze kroczki Gabrielka
  • lipiec Gabrielek stawia jeden kroczek
  • czerwiec Gabryś potrafi stać wsparty
  • 05-06-2009 Gabrielek sam siedzi i zaczął raczkować
  • 30-05-2009 drugi ząbek
  • 17-05-2009 pierwszy ząbek
  • 15-11-2008 Gabryś sie urodził
  • 07-11-2008 trzeci scan dzidziolka
  • 08-07-2008 drugi scan dzidziolka
  • 26-05-2008 po raz pierwszy poczułam ruch,Dzień Matki
  • 01-05-2008 pierwszy scan dzidziolka
  • 07-03-2008 dowiedzieliśmy się,że zostaniemy rodzicami
  • 15-02-08 cudowne Walentynki,zakończone powodzeniem,9 mcy czekania
  • 27-10-2007 NASZ ŚLUB
  • 07-10-2006 nasze zaręczyny
  • 16-04-2006 zamieszkaliśmy razem na obczyźnie
  • 05-09-2005 nasz pierwszy pocałunek,wtedy zostaliśmy parą

mignięcia ślubne


geogeo