
miniony tydzień był pełen emocji.Jeszcze się w sumie nie skończył.Mały Ludek miał małe kłopoty z brzuszkiem a raczej z kupkami,były "złej"konsystencji.Jak się okazało winą było mleczko,wprowadziliśmy bowiem mleczko dla dzieci po roku zycia.No i jak się domyślacie Mały Ludek nie bardzo dobrze reagował na nie.Wróciliśmy więc do poprzedniego i jak ręką odjął.Wszystko wróciło do normy,prawie wszystko,i apetyt wrócił.To najwazniejsze bo strasznie się martwiałam.Martwienie niestety mi zostało bo doszedł nowy problem.Wcale nie bagatelny i na razie skupiam się tylko na nim.Niestey dzisiejszy dzień nie był za bardzo udany,a raczej jego początek.Najpierw stres i to bardzo duzy dla mnie jako Mamci,potem niestety niepotrzebna wycieczka na drugi koniec miasta,której mozna było uniknąć przy odrobinie wyobraźni ale przynajmniej Mały Ludek zadowolony był z przejazdzki.Przynajmniej tyle.Martwię się,i to bardzo.Jest to nieodłączny element bycia Mamcią.Aniu ja Cie podziwiam za Twoja siłę,za to,ze przy takim wielkim problemie jaki Ty masz masz siłę.A Kajtuś ma w Tobie Najwspanialszą mamę,skromną,bo po co mówić jaką cudowną jest się mamą,skoro się nią jest?!Ale do rzeczy.Wczoraj przy kąpieli a dzisiaj to juz pewne zauwazyłam,ze Małemu Ludkowi węzełek pepuszka wychodzi na wierzch jak stoi a jak siedzi czy lezy jest schowany.Poczytałam,pogadałam (Ela dzięki) i mam podejrzenie,ze to przepuklina pępkowa.Od wieczora czytam na ten temat i świruję.Czekam tylko na pobyt w polsce i wizytę u naszej wspaniałej Pani Pediatry.Do tego czasu osiwieję ale co tam.Wiem,nic powaznego niby to nie jest ale zawsze jest ten jeden wyjątek.I mam tylko nadzieję,ze ten wyjatek to nie jest Mały Ludek.Znów do Ani,ja nie wiem jak Ty to robisz i nie tracisz zmysłów?Chyba muszę się tego nauczyć od Ciebie.muszę być cierpliwa i spokojna.Mały Ludek szybko wyczuwa moje nastroje,ogromny z NIego empata.

Na osłodę byliśmy na spacerku w parku kaczkowym.Było śliczne słoneczko,trzeba było wykorzystać,bo jak na razie codzienie pada deszcz.Mały Ludek miał pierwszy raz rękawiczki,i nawet ich nie zdjął.No cos podobnego bo ja byłam pewna,ze w try miga zedjmie,a tu niespodzianka.Rękawiczki chyba troszkę za cieniutkie ale jak na naukę dobre,porządne czekają u Babci:)

Z nowych wiadomości Mały Ludek umie tez powiedzieć "baba"niestety po rozmowie z babciami,ale co tam wazne ,ze mówi.Mówi i posmakowały Mu wafelki mojej roboty.Wafelki z galaretką.Przepis rodzinny.I obaj Moi Męzczyźni lubią.

Inny "nius" Mały Ludek miał obcięte włoski dzisiaj.Włoski to za duzo powiedziane,Jego irokezik został skrócony.Pukiel zachowam sobie na pamiatkę.I pierwsze cięcie gięcie za nami.
A do wyjazdu mamy 2 tygodnie.Juz nie całe bo 13 dni,odliczam.